Data Premiery: Europa (PAL): 29 września 2006 Polska: 13 października 2006 USA (NTSC): 28 marca 2006
tryb gry: single player wymagania wiekowe: brak ograniczeń
Jeszcze raz to samo, tylko więcej, ładniej, lepiej. Tę złotą regułę filmowych kontynuacji niewątpliwie wzięli sobie do serca autorzy kolejnej konsolowej superprodukcji, będącej kontynuacją jednego z najważniejszych tytułów na konsolę SONY. Japońscy czarodzieje kodu mogli sobie na to pozwolić, bo sam pomysł fabularny, na jakim opierają się te gry, jest wyjątkowo niecodzienny i wciąż zaskakuje świeżością. Nawet jeśli mamy już do czynienia z drugą oficjalną częścią cyklu, a po drodze dostaliśmy od Square/Enix jeszcze „Kingdom Hearts: Chain of Memories” (wydaną na przenośną konsolę Game Boy Advance), zupełnie nową przygodę z nietypowym systemem walki (łączącym akcję w czasie rzeczywistym z grą karcianą).
Te trzy tytuły łączy wspólna opowieść, wiele miejsc i postaci, ale przede wszystkim właśnie idea. Chodzi o połączenie dwóch światów: animacji firmowanych od dziesiątków lat nazwiskiem Walta Disneya oraz uniwersum „Final Fantasy”, genialnej serii gier wideo. W ten sposób, na gruncie rozrywki i popkultury, Ameryka spotyka się z Japonią, pogodna bajka z epicką legendą, a naiwne, dziecinne postacie z wojownikami walczącymi o losy światów.
Jak widać, koncepcja bardzo ciekawa, ale jednocześnie dość kontrowersyjna i niezwykle trudna do zrealizowania. Ale skoro udało się wcześniej, dlaczego ma nie powieść się po raz kolejny. Tym bardziej, że autorzy nie spoczęli na laurach i znacząco pogłębili relacje między bohaterami, a także zdynamizowali akcję. Oto konkretny przykład: jest sobie Hades, pan piekielnych otchłani, który ( od premiery pełnometrażowego filmu Disneya z roku 1997 ( ciągle knuje, jak pozbyć się znienawidzonego Herkulesa. By więc zgładzić swego starego przeciwnika (oraz naszych bohaterów, przy okazji), przyzywa on z zaświatów wielkiego wojownika, który ma wykonać czarną robotę. Okazuje się nim być Auron, cyniczny fechmistrz i heros świata „Final Fantasy X”. Kiedy tylko orientuje się, o co chodzi i jak ma być wykorzystany, zwraca się przeciwko Hadesowi, przyłączając się do drużyny służącej dobru. Razem próbują uciec z królestwa ciemności, lecz na ich drodze staje straszliwy Cerber ( mityczny trójgłowy pies, strażnik podziemi. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie... Tak właśnie wygląda rzeczywistość „Kingdom Hearts”.
Główną postacią nadal jest Sora, młody chłopiec, który wraz ze swymi baśniowymi towarzyszami: magiem Donaldem i rycerzem Goofym (a także Myszką Mickey) próbuje ocalić kolejne światy przed inwazją pozbawionych serc złych cieni. Wydawało się, że stwory te, zwane Bezlitosnymi (Heartless), zostały pokonane w pierwszej części. Teraz jednak odradzają się za sprawą tajemniczej, złowrogiej postaci, ukrywającej swe prawdziwe oblicze pod bandażami mumii.
Gracze znów będą mieli okazję powrócić do magicznych krain i odwiedzić znajome lokacje, jak choćby zamek Pięknej i Bestii albo koloseum olimpijskich bogów. Pojawią się też nowe twarze, np. dzielna Mulan wraz ze swym małym smokiem Mushu. A dzięki nowemu systemowi sterowania kamerą (przy pomocy prawej gałki pada) oczom grających nie umknie żaden szczegół przepysznej scenografii.
Oczywiście obok przebogatej, wielowątkowej fabuły podstawową rzeczą pozostaje walka. Powracają więc znane już ostre i szybkie (lecz bez krwi i literalnej przemocy) pojedynki w czasie rzeczywistym i z widokiem zza pleców wojowników. Przydadzą się zarówno magia, jak i miecz, gdy na naszej drodze staną pomniejsi przeciwnicy oraz mocarni bossowie. Wprowadzono też liczne nowości, rozwijające gatunkową formułę japońskiego action-RPG. Ciosy stały się więc jeszcze mocniejsze, bardziej skuteczne i można tworzyć z nich prawdziwie zabójcze kombinacje.
Prawdziwym smaczkiem jest jednak system przemiany, za pomocą którego łączą się umiejętności dwóch postaci. Jedna z nich znika wtedy z pola walki, za to druga staje się znacznie silniejsza. I tak np. po fuzji z Goofym Sora w obu dłoniach dzierży osobne ostrza (swój keyblade oraz rycerski miecz), dzięki czemu może zadawać dwa razy większe obrażenia. Na ten czas zmienia się też jego wygląd oraz kostium, co obrazują efektowne animacje (tak jak w „Final Fantasy X-2”, innej znanej grze tych samych twórców).