ďťż
Katalog wyszukanych fraz
Citizen Journalism - t by Krzysztof Kozek!

Reprobates

http://gry.wp.pl/g/galerie/_scr/_r/12540/12540_1002_3.jpg

Producent:
Future Games
Wydawca PL:
brak danych
Gatunek:
Przygodowa
Tryb gry:
Single player
Premiera:
2007
Premiera PL:
2007
Wymagania:
b/d


Niejeden narzekał i stwierdzał, że szlachetny gatunek przygodówek obumiera. Czyżby? Ten rok zdaje się temu przeczyć - zapowiedziane są premiery naprawdę wielu fajnych gier z tego rodzaju. Jedną z najbardziej niecierpliwie wyczekiwanych przez fanów jest produkcja czeskiego studia Future Games, które zasłynęło już jako twórca kultowych tytułów - Nibiru: Age of Secrets i Black Mirror. Zaś ich najnowsze dzieło ma ukazać się w lipcu – mowa tu oczywiście o Reprobates, przygodówce z elementami horroru. Młody, dwudziestotrzyletni technik Adam Raichl pracuje przy wyjątkowo nudnym projekcie – robota to zupełnie niepasjonująca, za to dość intratna. Ma swoją ukochaną kobietę i żyje sobie w spokojnym, przewidywalnym świecie. Wszystko jednak zmienia się pewnego dnia. Zaczyna się na pozór niewinnie. Zmęczony i w nie najlepszym humorze Adam wsiada do samochodu i zapala silnik. W tym momencie czuje gwałtowny ból, zupełnie jakby coś miało rozsadzić mu czaszkę - pojawia się białe światło, które go oślepia. Silne interferencje fal mózgowych powodują powstanie różnych dezorientujących halucynacji. Jednak po chwili owe sensacje mijają. Raichl jedzie zatem w kierunku miasta Karlovy Vary. Włącza radio i jego nastrój powoli się poprawia. W radiu najpierw słyszy utwór „Hell`s Bells”, a potem jakiś naukowiec wypowiada się o wpływie postępu technologicznego na ludzkie życie. Dzwoni telefon – to znajomy Adama. Nagle wszystko się zmienia... nawrót omamów, zielone światło na skrzyżowaniu, jadąca z ogromną prędkością ciężarówka z paliwem, strach... i zderzenie. Raichl budzi się w nieznanym otoczeniu, w jakimś niewielkim domku, wśród ludzi, których nigdy dotąd nie spotkał – drobniutka Japonka, jakiś mężczyzna, który dziękuje bohaterowi za uratowanie mu życia. Ludzie ci na przemian pojawiają się i znikają wraz z nadejściem świtu. Niektórzy wydają się pochodzić z różnych epok, jedni wracają, inni odchodzą bezpowrotnie. Tajemniczy dźwięk dzwonów powoduje, że wszyscy obecni na wyspie, momentalnie, chcąc nie chcąc, zasypiają. A co noc Adam zadaje sobie pytanie, czy dożyje następnego ranka. Czuje się kompletnie zagubiony. Gdzie jest? Czy to niebo, piekło a może zakład dla obłąkanych? Umarł? A może to halucynacje? Koszmar senny? Ale jeśli tak, to czym są wiadomości, jakie znajduje na wyspie napisane przez kogoś, kto mieszkał tu dawno temu? Pułapką? A może nadzieją na ocalenie? Jego jedynym marzeniem stanie się powrót do dobrze mu znanej rzeczywistości, ale sprawa nie okaże się taka prosta. Od tej chwili wszystko, co spotka bohatera, będzie przerażające, mroczne i trudne do zrozumienia. Taka jest właśnie fabuła tej gry – pogmatwana, tajemnicza i złowieszcza. Zresztą hasło reklamowe Reprobates mówi samo za siebie: „Śmierć jest naszym przeznaczeniem. Dla nich również była, dopóki nie dostali drugiej szansy...” A co oznacza sama nazwa gry? Czesi zatytułowali swoje dzieło Zatracenci, co tłumaczone jest różnie, raz jako Potępieńcy lub też Straceńcy (fonetycznie najbliżej i chyba najsensowniej). Reprobates ma mieć klasyczny interfejs przygodówki point & click, a wydarzenia mamy obserwować z punktu widzenia trzeciej osoby. Poruszać będziemy się po rozmaitych laboratoriach, tajnych bazach wojskowych, specjalistycznych ośrodkach badawczych, średniowiecznych kazamatach i tajemniczych budowlach. A wszędzie pełno zagadek - przy tym jedna trudniejsza od drugiej - i nagłych zwrotów akcji. Powrót do normalnej rzeczywistości zdecydowanie nie będzie błahostką. eśli chodzi o oprawę wizualną – ma być ponoć znakomita. Gra powstaje na bazie specjalnie dla niej stworzonego silnika graficznego AGDS 3, czyli Advanced Grapfic Devolopment System trzeciej generacji. Użyta została najnowsza technologia m. in. motion capture. Znakomita animacja ruchu, niezwykle realistyczna mimika, pełne zsynchronizowanie ruchów warg z aktualnie wypowiadanymi kwestiami, szczegółowa grafika lokacji, pełna wysokiej jakości detali, realistycznie odwzorowane efekty atmosferyczne – to wszystko brzmi naprawdę imponująco, a screeenshoty, jakie mogliśmy do tej pory obejrzeć, zdają się potwierdzać ów wysoki poziom. W tej wyjątkowo interesującej grze czas to pojęcie względne i bohaterzy starzeją się niekiedy niemal błyskawicznie – podobny element zastosowano w Fable: The Lost Chapters. Ponadto będzie można zmieniać ubiór i dokonywać zmian w wyglądzie postaci. Na oficjalnej stronie gry istnieje możliwość posłuchania fragmentów soundtracku. Tak jak i pozostałe elementy wydaje się być on znakomity, specjalnie skomponowana na potrzeby tytułu muzyka i dźwięki z otoczenia są świetnie dopasowane do klimatu Reprobates, tworząc atmosferę grozy i tajemniczości. Czy potrzeba dodawać coś więcej? Osobiście z ogromną nadzieją spoglądam na ten tytuł i trzymam kciuki, by premiera nie została znów przesunięta, ale niewątpliwie jest czego wyglądać. Oby tylko gra pojawiła się i na polskim rynku, wydawcy w naszym kraju zdają sobie chyba sprawę, że fani przygodówek nie mogą się już doczekać spotkania z Adamem Raichlem.



Ghost in the Sheet

http://gry.wp.pl/g/galerie/_scr/_g/12531/12531_999_3.jpg

Producent:
CBE
Wydawca PL:
brak danych
Gatunek:
Przygodowa
Tryb gry:
Single player
Premiera:
2007
Premiera PL:
2007
Wymagania:
b/d


Każdy z nas zastanawiał się choćby raz w życiu, co spotka go po śmierci. Wszystkie wielkie religie świata mają jakąś koncepcję na ten temat – uduchowioną wizję nieba (chrześcijaństwo, judaizm) albo też raju obiecującego rozkosze bardziej cielesne (te haremy pełne czarnookich hurys, spełniających wszelkie zachcianki dobrych muzułmanów) oraz piekła, jako miejsca, gdzie nieszczęśni grzesznicy pozbawieni daru oglądania Boga są dręczenie wyrzutami sumienia i cierpią męki fizyczne. Buddyści wierzą w to, że istnieje 26 niebios zamieszkiwanych przez różnych bogów, według nich istnieje też równie wiele piekieł – gorące, zimne, przejściowe i sąsiadujące (hmm... skomplikowanie brzmi). Niektórzy sądzą, że po śmierci nic nas już nie czeka. Okazuje się, że można mieć jeszcze inny, kto wie, czy nie ciekawszy pomysł. Śmierć nie oznacza wcale przebywania w wiecznej pustce. Nie jest to także pobyt w raju ani w piekle. To misje do wykonania, szef, który śledzi każdy Twój krok, komentuje od czasu do czasu Twoje poczynania i od którego nie możesz nijak się uwolnić – nie ma opcji rezygnacji z pracy czy zwolnień. No cóż, coś podobnego nigdy nie przyszłoby mi do głowy. Owa wizja życia po śmierci, autorstwa studia CBE - taką bowiem właśnie wieczność zafundowali oni bohaterowi ich najnowszej produkcji - ukaże się w najbliższym czasie pod intrygującym tytułem Ghost in the Sheet. Tytułowa postać zaraz po śmierci zostaje przywitana w zaświatach przez niezbyt sympatycznego szefa, który wręcza jej brudnawe prześcieradło (przydziałowy element wyposażenia) i misję do wykonania. Otóż trzeba sprawdzić, co takiego wydarzyło się w pewnej (opuszczonej teraz) fabryce Sektor Omega, że produkcja została wstrzymana. Jako, że wcielamy się w rolę ducha, to umrzeć nie możemy i korzystać z umiejętności fizycznych także nie. Za to dysponujemy wachlarzem zdolności paranormalnych, które nabywamy w trakcie gry – od podstawowej telekinezy po zaawansowane, takie jak wydawanie przerażających (w końcu jest się tą zjawą, prawda?) dźwięków. Rozgrywka jest nielinearna, co oznacza, że możemy eksplorować mroczne i opustoszałe pomieszczenia i rozwiązywać zagadki w dowolnej kolejności. Natomiast sama historia jest jednak liniowa i ma jedno zakończenie. Brak jakichkolwiek zadań na czas. W związku z tym, że po Sektorze Omega błąkają się wciąż dawni pracownicy (z prześcieradłem lub bez), nie jesteś osamotniony podczas eksploracji fabryki, zawsze masz z kim porozmawiać – np. z niejakim Scottem Piperem, dawnym strażakiem, który przebywa w szafie w garderobie, paląc swoją ukochana fajkę bądź z seksowną Larisą biorącą wieczny prysznic, jedyną kobietą wśród grona pracowników, a także z Hansenem i Nielsem i wieloma innymi. Postacie niezależne w grze są bardziej niż interesujące i odkrywanie ich wzajemnych relacji i powiązań może okazać się niezłą rozrywką. Rozgrywkę urozmaicają cutscenki okraszone mocnymi dawkami czarnego humoru i różnorodne zabawne minigierki. Ghost in the Sheet to przygodówka z klasycznym interfejsem point & click, „czarna komedia o życiu po śmierci”. W pracach nad grą wykorzystano silnik Wintermute Engine. Jeśli chodzi o stronę wizualną – czeka na nas grafika o wysokiej rozdzielczości 1024x768x 32 z animacjami - przeszukujemy mroczne trójwymiarowe lokacje przy akompaniamencie posępnej muzyki i przerażających efektów dźwiękowych. Za soundtrack odpowiedzialny jest Jan Kavan – słynny muzyk i uznany wiolonczelista. Gra będzie wydana w języku angielskim, przewiduje się też wydanie jej w języku rosyjskim i innych. Głos głównego bohatera podkładać ma aktor Klemens Koehring. Trzymająca w napięciu fabuła czarnej komedii, muzyka i efekty dźwiękowe doskonale dopasowane do klimatu gry, zabawne minigierki, osiem godzin emocjonującej i zaskakującej rozgrywki i masa kapitalnego przewrotnego humoru, jeśli to wszystko zawierać w sobie będzie Ghost in the Sheet – hmm, brzmi to naprawdę zachęcająco. Obyśmy jeszcze doczekali się wydania polskiego.

Delaware St. John: Volume 3

http://gry.wp.pl/g/galerie/_scr/_d/12515/12515_1007_3.jpg

Producent:
brak danych
Wydawca PL:
brak danych
Gatunek:
Przygodowa
Tryb gry:
Single player
Premiera:
piątek, 1 czerwca 2007
Premiera PL:
2007
Wymagania:
» b/d


Dwa lata temu pojawiła się gra Delaware St. John Volume 1: The Curse of Midnight Manor – początek cyklu, który ma składać się z 10 pozycji autorstwa Briana Wiegale`a, twórcy m.in. b>Inherent Evil: The Haunted Hotel i Whiplash. Pozycja ta wydana została przez mało znane studio Big Time Games. Jeszcze w tym samym roku wyszła część następna - Delaware St. John Volume 2: The Town With No Name, a trzeci epizod ukaże się już niedługo. Tytułowy bohater to młody i inteligentny detektyw, posiadający niezwykłe zdolności parapsychiczne, które pozwalają mu na widzenie scen z przeszłości i przyszłości. Pierwszą sprawą, jaką rozwiązujemy wraz z nim jest tajemnica nawiedzanych przez zjawy ruin dworu Morrisville, nad którym ciąży straszliwa klątwa. Kolejne zadanie Delaware`a to odkrycie sekretów bezimiennego miasta, którego mieszkańcy dwadzieścia lat temu zniknęli w ciągu jednej nocy. Tym razem zaś St.Johna prześladują głosy setek osób, które zginęły w tragicznym wypadku w wesołym miasteczku w wyniku zawalenia się tylnej ściany lunaparku. Po tym smutnym wydarzeniu Seaclifff Park został zamknięty i stoi opustoszały od 4 lat. Teraz jednak niegdysiejsze miejsce rozrywki i zabawy stało się domem dla złowrogich kreatur... Co byłą przyczyną tragedii? Jakie sekrety kryją się w ścianach lunaparku? Tę zagadkę musi rozwikłać detektyw, a jego zadanie będzie trudniejsze niż kiedykolwiek. Dawne wesołe miasteczko nawiedzają bowiem demony, Shadow People, zdolne wysysać energię z człowieka i doprowadzić go do utraty przytomności – to przed nimi Delaware musi się obronić, jeśli chce przeżyć. Ale te zjawy są tylko częścią koszmaru. Coś złowrogiego czai się w mroku i czeka na właściwy moment, by niespodziewanie zaatakować. St.John będzie potrzebował swoich zdolności parapsychicznych, intuicji i intelektu, by wyjść cało z opresji. Na szczęście detektyw nie jest pozostawiony sam sobie, ma pomoc w postaci partnerki Kelly Bradford, która będzie drugą postacią, w jaką wcieli się gracz. Jeśli Delaware ma swoje niezwykłe zdolności psychiczne, to Kelly posiada sprzęt, który pozwala jej zobaczyć to, co normalnie jest niewidoczne dla ludzkiego oka. Ta bystra blondynka w okularkach to specjalistka od zaawansowanych technologicznie gadżetów – termiczne gogle, czytnik EMF, który wyczuwa aktywność paranormalną i jest wrażliwy na pole magnetyczne, wreszcie VIC (Voice/Imagery Communicator) – nowoczesne urządzenie, które umożliwia robienie zdjęć, nagrywanie dźwięków i jest równocześnie komunikatorem. VIC posłuży do kontaktowania się z Simonem, który podsunie Ci wskazówki, w momencie gdy gdzieś utkniesz i zabraknie Ci pomysłów, co zrobić dalej, a także do przesyłania mu do analizy zrobionych zdjęć i nagranych podejrzanych dźwięków i odgłosów. Podstawą rozgrywki jest przeszukiwanie mrocznych lokacji i rozwiązywanie niełatwych zagadek logicznych. Nie zabraknie jednak elementów akcji, czyli potyczek z duchami, których oczywiście nie można zabić, a jedynie przestraszyć – Shadow People np. boją się światła. Ci, którzy jednak nie przepadają za walkami, mogą zajrzeć do menu i wyłączyć opcję odpowiadającą za nie. Zanim rozpoczniesz grę, możesz skorzystać z tutorialu, w którym, wysłuchując wskazówek Simona, dowiesz się co nieco o sposobie poruszania się. Zielona strzałka sygnalizuje możliwość przejścia do kolejnej lokacji, oko – bliższego przyjrzenia się jakiemuś obiektowi, dłoń – zabrania przedmiotu, a pięść – solidnego walnięcia w zamknięte drzwi (ulubiony sposób rozwalania zamków Delaware`a – Kelly preferuje raczej znalezienie klucza) – słowem, wszystko tak jak w klasycznych przygodówkach. W odróżnieniu od poprzednich części Delaware St. John Volume 3: The Seacliff Tragedy nie jest jednak typową przygodówką point & click. Gra przypomina raczej survival horror, co podkreśla fakt, że wydarzenia obserwujemy z punktu widzenia pierwszej osoby, co potęguje posępny nastrój. Jednakże widok zmienia się na TPP w cutscenkach, które co jakiś czas przerywają rozgrywkę (z reguły wtedy, gdy odkryjemy coś ważnego i pozwolimy fabule posunąć się naprzód) i w których możemy zobaczyć trójwymiarowe postacie głównych bohaterów. Dreszczyk emocji zapewnia również muzyka – przypominająca dźwięk dzwonków w oddali i nadająca niepokojący klimat. Oprócz niej w lunaparku panuje przeważnie cisza, przerywana tylko odgłosem kroków bohatera. Dookoła panują niemal kompletne ciemności i po półgodzinnym błądzeniu po rozmaitych coraz to bardziej przygnębiających lokacjach zaczęłam czuć się ciut nieswojo. Fani tego cyklu raczej kolejną pozycją zawiedzeni nie będą, a i tym, którzy nie mieli okazji do tej pory poznać przygód niezwykłego detektywa także Delaware St. John Volume 3: The Seacliff Tragedy powinna się spodobać. Ponura grafika, posępny soundtrack i mroczna fabuła, a przede wszystkim nietypowa dla przygodówek perspektywa pierwszoosobowa sprawiają, że grając, mamy wrażenie jakbyśmy sami stali się bohaterami horroru.

Undercover: Operation Wintersun

http://www.przygodowki.pl/pliki/zapowiedzi/undercover/undercover_02.jpg

Premiera polska- Lipiec 2007

Druga wojna światowa w grach przygodowych to równie rzadka rzecz, jak dziś bijatyki na platformę PC. Temat ten wolą bardziej drążyć twórcy shooterów oraz strategii. Ja sam zaś nie mogę sobie przypomnieć produkcji typu adventure, gdzie fabuła została umiejscowiona bezpośrednio w tym okresie historii. W każdym razie postanowiono wykorzystać tą lukę i pod koniec września ubiegłego roku miała miejsce premiera Undercover: Operation Wintersun. W Polsce tytuł ten ma zawitać w ostatnim dniu maja (trzeba wziąć jednak pod uwagę, że w chwili pisania tego artykułu data ta może ulec zmianie).

Fabuła przedstawiona w Undercover to czysta fikcja z domieszka opartą na prawdziwych wydarzeniach. Główna postać, John Russel, zostaje wysłana przez brytyjski wywiad do Niemiec w celu zdobycia informacji o nowej supertajnej broni nazistów. Został on wybrany do tego zadania nie bez powodu, wszak z wykształcenia jest o­n fizykiem i na syntezach jądrowych zna się jak mało kto. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że John to niezbyt dobry agent, gdyż woli o­n tylko sytuacje wymagające myślenia. Dlatego ważną rzeczą będzie interakcja z napotkanymi postaciami, które nieraz pomogą nam wybrnąć z sytuacji, w której wolelibyśmy się nie znaleźć.

Oprócz tradycyjnych zagadek od czasu do czasu w Undercover będziemy musieli zmierzyć się z paroma mini grami. Są o­ne tak skonstruowane, że przeciętny zjadacz chleba nie powinien mieć z nimi kłopotów. Ważnym elementem w tej produkcji będzie skradanie, wszak niektóre ważne informacje będzie można zdobyć tylko w ten sposób. Od strony technicznej Operation Wintersun wygląda całkiem nieźle, jednak fajerwerków trudno się w nim doszukać. Za to wymagania systemowe nie będą wysokie, do odpalenia tej gry wystarczy minimum procesor 1,1 GHz, 512 Ram oraz karta grafiki 64 MB obsługująca DirectX9.0c i napęd DVD.

Na zakończenie muszę wspomnieć, że projekt Undercover: Operation Wintersun porusza dość ważną tematykę. Otóż czasem ktoś zaślepiony nauką nie dostrzega, że przez swoje działania może komuś wyrządzić krzywdę. Przez to część z was na początku może nie czuć sympatii do Johna. Jednak zapewniam was, że w czasie rozgrywki dokona się w nim pewna przemiana. O jej skutkach polscy gracze przekonają się pod koniec maja.




Dead Reefs
producent: Streko-Graphics Inc.
wydawca: Dreamcatcher / The Adventure Comp.
kategoria: przygodowe

Data Premiery:
Świat: 03 lipca 2007
Polska: obecnie brak planów wydania

tryb gry: single player
wymagania wiekowe: 12+

Dead Reefs to kolejna gra przygodowa wyprodukowana w studiu Streko-Graphics Inc. i wydana przy współpracy z DreamCatcher/The Adventure Company, firmą która już od wielu lat z niesłabnącą pasją dostarcza nam tego typu pozycje.

Opowieść ta ma miejsce w XVIII wieku, na tytułowej wysepce u wybrzeży Anglii, zamieszkiwanej swego czasu przez hordy piratów. Korsarze zwabiali przepływające statki naprowadzając je na okoliczne rafy, w odpowiednim momencie mordując bezbronną załogę i łupiąc transportowany ładunek. Pewnego deszczowego wieczoru, do brzegu Dead Reefs przybili nieświadomi niczego mnisi, odbywający podróż na sąsiednią wysepkę. Piraci dowodzeni przez zdeprawowanego Barona DeSantra wybili w pień zakonników, znajdując przy ciele kapitana statku tajemniczy relikt. Wówczas na mieszkańców lądu spadła klątwa, która uaktywnia się co dziewięć lat zmuszając tuziemców do popełnienia okrutnej zbrodni. Przerażeni ludzie porzucili profesję morskich rozbójników licząc, że to właśnie ona stała się przyczyną nieszczęść. Niestety, przekleństwo dalej zbiera śmiertelne żniwa.

Od tamtych wydarzeń mija ponad sto lat. Na kilka dni przed jedenastą z kolei ofiarą, w niewyjaśnionych okolicznościach ginie potomek Barona DeSantra. Na miejsce tragedii wysłany zostaje śledczy Amadeo Finvinero, który z ramienia zaniepokojonego króla ma rozwikłać całą tajemnicę. To właśnie w niego wciela się gracz.

Twórcy zdecydowali się na przedstawienie rozgrywki za pośrednictwem widoku z trzeciej osoby oraz wykorzystanie sterowania przy pomocy klawiszy kierunkowych. Zastosowany silnik 3D pozwala na zwiększenie interakcji z otoczeniem (względem klasycznych rozwiązań 2D) i wspiera takie efekty jak: dynamiczne cieniowanie i oświetlenie oraz realistyczną mimikę twarzy. Tytuł ten jest klasyczną przygodówką, dlatego też występują w nim zagadki typowo logiczne, oparte m.in. na używaniu zebranych przedmiotów. Historię naprzód pociągają przede wszystkim konwersacje z kilkunastoma mieszkańcami wyspy, którzy w świetle całego zajścia i nadchodzącej śmierci, oskarżają się wzajemnie. O kolekcjonowanie dowodów nie jest więc łatwo, bowiem sprzeczne zeznania nie pomagają, często poddając w wątpliwość wcześniejsze ustalenia gracza.

Warto także zwrócić uwagę, że sposób wykonania poszczególnych zadań nie zawsze przynosi taki sam skutek, co zaś wpływa na zakończenie gry. Oprócz tego, na użytkowników Dead Reefs czeka atmosferyczna muzyka oraz grafika wiernie odwzorowująca realia osiemnastego stulecia.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • limerykarnia.xlx.pl


  • © Citizen Journalism - t by Krzysztof Kozek! Design by Colombia Hosting